niedziela, 24 maja 2015

Zakazane piosenki.

Fascynacja traktorami. Od niej wszystko się zaczęło i w niej należy upatrywać przyczyny wydarzenia, które stało się inspiracją niniejszego wpisu. Wybaczcie, ale nie pamiętam początków. Nie pamiętam pierwszego traktora, który wpadł w ręce Malucha. Nie pamiętam też kiedy po raz pierwszy, podczas nocnej eskapady do łazienki, nadepnąłem na ustawioną dachem w dół kabinę, która w jakiś sposób została oddzielona od reszty pojazdu. Lecz faktem jest, że gdy spojrzę w kierunku pojemników, służących do przechowywania zabawek, zawsze zobaczę traktor, albo dwa. Jeden zielony, inny czerwony; ten z przyczepą, z tamtego spogląda na mnie pan rolnik oraz zwierzęcy gang, okupujący przyczepę.
Wraz z nami mieszka wiele traktorów, ale wszystkie mają swojego protoplastę w maszynie, którą mój synek mógł oglądać wiele razy w miejscu zamieszkania jego babci. Ten żółty "wielkolud" ("wielkoaut"?) często stał zaparkowany nieopodal trasy wytyczonej przez kółka spacerówki. Na Maluszku wywierał on niesamowite wrażenie. Tym bardziej, że oprócz wpatrywania się w traktor z podziwem, miał on wielokrotnie okazję usiąść za kierownicą maszyny. Potem były filmy.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Łowca much

Lato. Mimo, że do dnia jego kalendarzowego pojawienia się na mapie pór roku pozostało jeszcze kilka dni, już daje o sobie znać (post powstawał już jakiś czas temu). Słońce jest coraz bardziej odważne i bawi się z nami, sprawdzając, jak wysoką temperaturę uda się nam znieść bez narzekania. Cały świat się zieleni. Drzewa, trawniki i klomby skąpane w upale wytwarzają tę niesamowitą woń, która wdziera się w nozdrza z niesamowitą siłą. Oszałamia i daje poczuć, że przez jakiś czas będziemy żyli w "ciepłym kraju".
Skoro o naturze mowa, zauważmy, że nie tylko rośliny zaczynają zwracać na siebie uwagę. Robią to również zwierzątka. Szczególnie te malutkie. Najpierw jedna czy druga mucha nieśmiało zasygnalizuje swoją obecność. Następnie ogromny komar wyląduje na stole w porze obiadowej. Wreszcie wieczorem (lub nocą), kiedy leżymy już we własnym łóżku, nierzadko w towarzystwie kilkudziesięciu naliczonych owiec, zjawia się on. Cieniuteńki krzyk, który dobrze znamy, obwieszcza nam, że właśnie przyleciał na kolację. Tak to nasz ulubieniec, a może raczej ulubienica - komar.

czwartek, 5 czerwca 2014

Czasie, gdzie jesteś, czasie?

Tak to już chyba jest. Przychodzą takie chwile, w których myślę sobie "O, teraz już na pewno będę miał dość czasu, aby zająć się blogiem, aby pisać i publikować". Jestem wtedy zachwycony, cieszę się, że problemy dnia codziennego nie mają aż tak dużego wpływu na mój czas, który w jakiejś części doby można określić jako "wolny". Tak to już chyba jest, że kiedy pochwale się szerszemu gronu odbiorców, że oto znalazłem chwilę, aby coś nowego napisać, wówczas nagle słyszę BAM! Tak, to odgłos wybuchu, który pozostawia za sobą kłęby pyłu i dymu. Kiedy te ostatnie opadną okazuje się, że czas gdzieś zwiał. Nie, nie cały czas. Cały czas wciąż tu jest i dzieli się pięknie na czas pracy, czas snu, czas spożywania posiłku, czas spędzany z rodziną, etc. Ale wśród tych wszystkich czasów, nie ma miejsca na "czas opisywania taciej rzeczywistości". 

niedziela, 19 maja 2013

Podwójne narodziny miłości

Październik nigdy nie należał do moich ulubionych miesięcy. Najczęściej bywał zimny, wietrzny i deszczowy. Sprawiał, że dni stawały się krótsze, a słońce zamiast ogrzewać, chowało się za chmurami i tylko od czasu do czasu dawało znać, że w ogóle jeszcze istnieje. Czasem potrafił już absolutnie przesadzić i w swojej złośliwości zaprosić do zabawy zimę, która zasypywała szary świat brudnym śniegiem. Jasne, przez chwilę był biały, ale otoczenie nie zachęcało go do pozostania takim na dłużej. Nie trafiał na rześkie, zmrożone powietrze stycznia, lecz na zakatarzony chuch października. Dzięki temu szybko stawał się tak zwaną breją. Wszechobecna wilgoć, chłód i wirusy nie są towarzystwem, z którym lubię spędzać czas. Nie jest też tak, że jestem lub byłem kiedyś obrażony na ten miesiąc albo porę roku. Uważam, że każda z nich ma w sobie coś pięknego. Coś takiego, co sprawia, że gdyby danej pory roku nie było, strasznie byśmy za nią tęsknili. Jednakże moje ciepłolubne ciało o wiele lepiej czuje się w miesiącach wiosennych, takich jak ten miło nam obecnie panujący maj.
Niezależnie od moich pogodowych upodobań, stało się tak, że październik stał się jednym z najważniejszych miesięcy w moim życiu.

poniedziałek, 6 maja 2013

Przeprowadzka

Moi Drodzy!
Pragnę Was poinformować, iż przeniosłem Strefę Taty na bloggera.      W związku z tym żegnamy się z adresem www.strefataty.pl, i witamy się z zupełnie nowym i jakże ciekawym tatystrefa.blogspot.com. To będzie nasze nowe miejsce spotkań. Mam nadzieję, że jak najczęstszych, a przynajmniej znacznie częstszych niż ostatnio. 
Tak się złożyło, że migracja witryny niemalże zbiegła się w czasie z faktyczną przeprowadzką w tzw. "ril lajfie". Ja, moja luba oraz mister maluszek zmieniliśmy miejsce zamieszkania. Jeżeli wśród Was znajdują się tacy, którzy zastanawiali się, co się ze mną dzieje oraz jaki jest powód mojej długotrwałej nieobecności na blogu, śpieszę z wyjaśnieniami. Otóż głównym winowajcą jest brak czasu spowodowany ową ważną życiową zmianą. Remont, przeprowadzka oraz ogarnięcie nowego miejsca zamieszkania i siebie samego w tymże, to procesy niestety czasochłonne i wymagające absolutnego zaangażowania. Jeżeli im się go odmówi, mogą się obrazić i zachowywać bardzo nieuprzejmie, czego przecież nikt sobie nie życzy. Dlatego z pełnym poświęceniem przez tych kilka miesięcy spędzałem czas w towarzystwie różnego rodzaju pism, wiader, wałków, pił, klejów, panów z wąsami, panów bez wąsów, brodząc po uszy w pyle, wiórach i kartonach. A następnie próbowałem  znaleźć czas dla siebie w nowym miejscu i w zupełnie nowym planie codziennych zajęć. Muszę powiedzieć, że było to trudne zadanie, jeszcze nie do końca zakończone sukcesem, ale jednak bardzo do niego przybliżone. Jednym z objawów ewentualnego zwycięstwa jest ten oto wpis.
Bardzo się cieszę, że znowu "tu" jestem. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście i że będę Was gościł na swej stronie jak najczęściej. 
Pozdrawiam wszystkich czytających bardzo gorąco. Do zobaczenia na nowej 'Strefie Taty'!
Tata