poniedziałek, 30 czerwca 2014

Łowca much

Lato. Mimo, że do dnia jego kalendarzowego pojawienia się na mapie pór roku pozostało jeszcze kilka dni, już daje o sobie znać (post powstawał już jakiś czas temu). Słońce jest coraz bardziej odważne i bawi się z nami, sprawdzając, jak wysoką temperaturę uda się nam znieść bez narzekania. Cały świat się zieleni. Drzewa, trawniki i klomby skąpane w upale wytwarzają tę niesamowitą woń, która wdziera się w nozdrza z niesamowitą siłą. Oszałamia i daje poczuć, że przez jakiś czas będziemy żyli w "ciepłym kraju".
Skoro o naturze mowa, zauważmy, że nie tylko rośliny zaczynają zwracać na siebie uwagę. Robią to również zwierzątka. Szczególnie te malutkie. Najpierw jedna czy druga mucha nieśmiało zasygnalizuje swoją obecność. Następnie ogromny komar wyląduje na stole w porze obiadowej. Wreszcie wieczorem (lub nocą), kiedy leżymy już we własnym łóżku, nierzadko w towarzystwie kilkudziesięciu naliczonych owiec, zjawia się on. Cieniuteńki krzyk, który dobrze znamy, obwieszcza nam, że właśnie przyleciał na kolację. Tak to nasz ulubieniec, a może raczej ulubienica - komar.

czwartek, 5 czerwca 2014

Czasie, gdzie jesteś, czasie?

Tak to już chyba jest. Przychodzą takie chwile, w których myślę sobie "O, teraz już na pewno będę miał dość czasu, aby zająć się blogiem, aby pisać i publikować". Jestem wtedy zachwycony, cieszę się, że problemy dnia codziennego nie mają aż tak dużego wpływu na mój czas, który w jakiejś części doby można określić jako "wolny". Tak to już chyba jest, że kiedy pochwale się szerszemu gronu odbiorców, że oto znalazłem chwilę, aby coś nowego napisać, wówczas nagle słyszę BAM! Tak, to odgłos wybuchu, który pozostawia za sobą kłęby pyłu i dymu. Kiedy te ostatnie opadną okazuje się, że czas gdzieś zwiał. Nie, nie cały czas. Cały czas wciąż tu jest i dzieli się pięknie na czas pracy, czas snu, czas spożywania posiłku, czas spędzany z rodziną, etc. Ale wśród tych wszystkich czasów, nie ma miejsca na "czas opisywania taciej rzeczywistości".