czwartek, 5 czerwca 2014

Czasie, gdzie jesteś, czasie?

Tak to już chyba jest. Przychodzą takie chwile, w których myślę sobie "O, teraz już na pewno będę miał dość czasu, aby zająć się blogiem, aby pisać i publikować". Jestem wtedy zachwycony, cieszę się, że problemy dnia codziennego nie mają aż tak dużego wpływu na mój czas, który w jakiejś części doby można określić jako "wolny". Tak to już chyba jest, że kiedy pochwale się szerszemu gronu odbiorców, że oto znalazłem chwilę, aby coś nowego napisać, wówczas nagle słyszę BAM! Tak, to odgłos wybuchu, który pozostawia za sobą kłęby pyłu i dymu. Kiedy te ostatnie opadną okazuje się, że czas gdzieś zwiał. Nie, nie cały czas. Cały czas wciąż tu jest i dzieli się pięknie na czas pracy, czas snu, czas spożywania posiłku, czas spędzany z rodziną, etc. Ale wśród tych wszystkich czasów, nie ma miejsca na "czas opisywania taciej rzeczywistości". 


Tak. Blog leży odłogiem. Strasznie to dziwne, uświadomić sobie, że nie pisałem już od ponad roku. Fail! I to jaki. Ale oto nadszedł czas, aby się pozbierać. Brakuje mi bloga i chciałbym, aby strefa taty pełna była postów, niezdarnych rysunków i komentarzy. Zatem znów spinam się i zabieram do ubierania myśli w słowa. Po raz kolejny mam nadzieję, że tym razem na stałe. Muszę przy tej okazji podziękować ludziom, którzy w rozmowach ze mną nawiązywali do mej aktywności (lub raczej jej braku!) na strefie taty. Te rozmowy były dla mnie swego rodzaju bodźcami prowokującymi do działania. Świadomość, że ktoś moje posty czytał, a przede wszystkim wracał i chciał czytać dalej, stanowi piękną motywację.
Moi drodzy, wydaje mi się, że mogę, z pewną dozą ostrożności, pokusić się o ogłoszenie blogowej reaktywacji!!

Mój Synek, szukając jakiejś rzeczy (na przykład kredki) zwykł tak konstruować zdania: "Kredko, gdzie jesteś, kredko?" Kiedy zastanawiałem się dlaczego dwukrotnie powtarza nazwę rzeczy, której poszukuje, przyszła mi do głowy pewna myśl. Otóż, wydaje się, że jeśli taka, powiedzmy sobie, kredka, nie zwróci uwagi na wywołanie jej w pierwszym słowie zdania pytającego, to na pewno mocno się zastanowi, czy aby nie wyjść z ukrycia, kiedy jej imię powtórzymy. Można powiedzieć nawet, że zwiększymy dwukrotnie swoje szanse na jej znalezienie.
Wołam więc teraz "Czasie, gdzie jesteś, czasie?" Czekam. Czekam. Jestem coraz bardziej zniecierpliwiony. Zrezygnowany mam już odchodzić, kiedy nagle pojawia się! Powstaje niniejszy wpis. Niedługo zawołam ponownie i mam nadzieję, że znów go znajdę.

2 komentarze: