niedziela, 24 maja 2015

Zakazane piosenki.

Fascynacja traktorami. Od niej wszystko się zaczęło i w niej należy upatrywać przyczyny wydarzenia, które stało się inspiracją niniejszego wpisu. Wybaczcie, ale nie pamiętam początków. Nie pamiętam pierwszego traktora, który wpadł w ręce Malucha. Nie pamiętam też kiedy po raz pierwszy, podczas nocnej eskapady do łazienki, nadepnąłem na ustawioną dachem w dół kabinę, która w jakiś sposób została oddzielona od reszty pojazdu. Lecz faktem jest, że gdy spojrzę w kierunku pojemników, służących do przechowywania zabawek, zawsze zobaczę traktor, albo dwa. Jeden zielony, inny czerwony; ten z przyczepą, z tamtego spogląda na mnie pan rolnik oraz zwierzęcy gang, okupujący przyczepę.
Wraz z nami mieszka wiele traktorów, ale wszystkie mają swojego protoplastę w maszynie, którą mój synek mógł oglądać wiele razy w miejscu zamieszkania jego babci. Ten żółty "wielkolud" ("wielkoaut"?) często stał zaparkowany nieopodal trasy wytyczonej przez kółka spacerówki. Na Maluszku wywierał on niesamowite wrażenie. Tym bardziej, że oprócz wpatrywania się w traktor z podziwem, miał on wielokrotnie okazję usiąść za kierownicą maszyny. Potem były filmy.