sobota, 18 sierpnia 2012

„Stan Błogosławiony”

O zachowaniu kobiet noszących pod sercem dzidziusia krąży tyle legend, stereotypów i opowieści, że nie sposób ich wszystkich zliczyć. Każdy młody tata obawia się, że wraz z dniem poczęcia jego potomka, partnerka (aktualnie anioł, kochana, przemiła osoba) zmieni się nie do poznania (w kogoś, z kim przebywanie będzie wymagało od niego szybkiego rozwinięcia cnoty cierpliwości). Nasłuchawszy się od znajomych, obejrzawszy w telewizji, przeczytawszy o tym w internecie, młody tata może być delikatnie zaniepokojony wypatrując pierwszych symptomów metamorfozy swojej lubej. Wizja nocnych eskapad na stację benzynową lub sklepu nocnego w poszukiwaniu słoika ogórków kiszonych; słuchania nieprzychylnych opinii na temat swojej osoby czy przygotowywanie posiłku, w którego skład wchodzą czekolada, ogórek konserwowy i truskawki (te ostatnie dobrze mieć zamrożone, gdyż ciężko znaleźć świeże w osiedlowym sklepie o 3 w nocy w połowie marca), może powodować drżenie rąk.


Ja też obawiałem się tego, w kogo zmieni się moja ukochana małżonka, kiedy stanie się pierwszym domem dla naszego maluszka. Wypatrywałem trwożnym wzrokiem objawów przemiany. Obserwowałem, wyczekiwałem i… nic nie nastąpiło! To znaczy owszem, ciąża zmieniła moją piękniejszą połowę, lecz  nie była to negatywna przemiana. Oczywiście, z czasem jej ciało zaczęło się zmieniać, częściej towarzyszyło jej zmęczenie i rzadko dobrze sypiała w nocy. Jednak była tą samą kobietą, którą bardzo dobrze znałem. Może znacznie więcej czasu spędzała w Internecie na poszukiwaniu informacji związanych z ciążą i macierzyństwem, ale ja też tak robiłem. Stała się jeszcze  piękniejsza niż wcześniej.


Wydaje mi się, że tatusiowie nie powinni się obawiać tego, że ich partnerki po zajściu w ciąże zmienią się w kogoś o bardzo kontrowersyjnym  do nich podejściu. To przecież te same dziewczyny, które towarzyszyły nam w złych i dobrych chwilach, wymagające teraz trochę więcej uwagi, opieki i czułości. One same na pewno są zaskoczone zmianami, które zachodzą w ich ciele. Ich hormony zachowują się podobnie do roju pszczół, które pobudził do działania nieostrożny, mający ochotę na małe co nie co, miś. Zresztą, który z nas nie troszczy się o swoją partnerkę, wiedząc, że w jej brzuszku bije małe serduszko  kogoś dla obojga rodziców najważniejszego.


Ostatnio nawiedziła mnie w związku z poruszonym dziś tematem następująca myśl. Otóż, być może ktoś z zewnątrz zauważył jakieś dziwne zachowanie mojej żony, kiedy ta była w ciąży, być może nawet jakaś zmiana w jej charakterze nastąpiła faktycznie. Jednak ja niczego takiego nie obserwowałem. Dlaczego? Doszedłem do wniosku, że mogło być tak, iż natura nastroiła mnie do tego wydarzenia.  To znaczy dostroiła nas oboje tak, że nie dostrzegłem diametralnych zmian, ponieważ ja zmieniłem się również.


Tytułowy „stan błogosławiony” to piękny okres. Jest to czas przejścia i przygotowania się na przyjęcie pod swoje skrzydła maluszka. Jestem za tym aby w ciągu tych (w przybliżeniu) dziewięciu miesięcy cieszyć się z bycia razem, nie stronić od trzymania się za ręce i przytulania. Powinniśmy pomagać mamusiom i otaczać je troską. Jeżeli mają zachcianki, spełniajmy je. Kiedy mamusia jest wesoła, dzidziuś, pływający sobie w jej łonie na pewno również się uśmiecha. Zresztą być może te zachcianki pozostaną przez nas niezauważone, gdyż po prostu doskonale dostroimy się do siebie. Dzięki temu obecność ogórka kiszonego i pomarańczy na jednym talerzu zupełnie nas nie zdziwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz